Czarny Jeleń fot. Paweł Paniec

Kiedyś, kiedy jeszcze się nad takimi sprawami nie zastanawiałem, mydło BIAŁY Jeleń było nazywane mydłem SZARYM, ale jego kolor był w rzeczywistości BEŻOWY. Były to jednak czasy, kiedy wiele rzeczy nazywano inaczej niż wskazywałyby na to fakty. Robiono to pewnie po to, żeby ukryć prawdę, ale pewniej i po to, żeby od prawdy ludzi odzwyczaić.


Później, gdy już uświadamiałem sobie tego typu zależności, kolory stały się legalne, a nawet opłacalne, więc inwestowano w nie bardziej niż wymagały tego fakty. Biały Jeleń przyjął tę zmianę z pewną taką nieśmiałością i wpierw, ostrożnie, stał się rzeczywiście BIAŁY, a potem zaczął mienić się różnymi kolorami. Nawet takimi transparentnymi, które fascynowały mnie zawsze najbardziej, bo kiedy kolory były towarem deficytowym przezierna zieleń albo błękit to było najbardziej mistyczne doświadczenie, jakiego dostarczały mi barwy. Metamorfozę BIAŁEGO Jelenia przyjąłem z rozbawieniem i przyjemnością dając się obu tym uczuciom oddalić od prawdy o mydle, która dalej tkwiła w tym, że wszystkie pieniły się na biało.


Dziś rano w mydelniczce znalazłem kostkę BIAŁEGO Jelenia, ale była ona CZARNA. I wcale nie pieni się biało, ale na SZARO. Może po tylu latach wyszła na jaw prawdziwa natura tego mydła, a może chodzi o coś zupełnie innego. Nie wiem. Zapytam Żony, bo ponoć kobiety lepiej znają się na KOLORACH 😉